Należał do najwybitniejszych fotografów i filmowców przyrody w Polsce. Talent w tym zakresie rozwinął jeszcze przed II wojną światowa. Podczas wojny zaprzestał fotografowania, a aparaty ukrył. Po 1945 r. wznowił pracę. Jest autorem licznych albumów fotograficznych oraz filmów. Jednym z najbardziej znanych jest publikacja i film „Bezkrwawe łowy”.
Bez wątpienia Puchalski należał do czołówki polskich fotografów przyrody, często inspirował, zachęcał do bacznej obserwacji natury i szanowania jej. O jego drodze życiowej i artystycznej opowiada publikacja w formie albumu pt. „Domowroty. Włodzimierz Puchalski” wydana starannie przez Międzynarodowe Centrum Kultury. W tomie zamieszczono artykuły różnych specjalistów, przypomniano ponad 100 zdjęć mistrza. Publikacja towarzyszy wystawie, której inicjatorem był kurator i znawca środowiska artystycznego Lwowa, Andrij Bojarov.
Puchalski należał do tych nielicznych przedwojennych fotografów, którzy od razu docenili zalety aparatu z Wetzlar, Leiki. Wrażeniami dzielił się m.in. na łamach pisma „Leica w Polsce” (nr 9 i 10 z 1938 roku). Zwracał uwagę na kompaktowy charakter, niezawodność mechaniczną oraz bardzo dobrą optykę. Na niektórych opublikowanych zdjęciach widzimy go z Leiką w rękach.
Należy się zgodzić z jednym autorów, że Puchalski czeka na swego biografa. Przybliżenie jego postaci i dorobku jest nadal wyzwaniem. Być może przyszły biograf zwróci baczniejszą uwagę na narzędzia, za pomocą których fotografował Puchalski. Ten aspekt nie wybrzmiał zbyt mocno w publikacji. Byłbym też ciekaw, czy Puchalski używał Leiki po wojnie.
4 grudnia 2022