Na początku była Leica. Wielu historyków fotografii może zakwestionować to stwierdzenie. Ale czy będą mieli niepodważalną rację? Aparat z Wetzlar nie był oczywiście pierwszym aparatem małoobrazkowym, który wykorzystywał perforowaną taśmę filmową. Co stanowi więc o jego wyjątkowości? By znaleźć na to pytanie odpowiedź i przekonać wątpiących, trzeba wsiąść do wehikułu czasu, przenieść się na krótką chwilę do XIX wieku i prześledzić rozwój nowego medium, jakim była fotografia.
Obecność obrazu
Obraz towarzyszył człowiekowi od kiedy tylko w pustej ścianie jaskini dostrzegł miejsce na twórczą ekspresję. Upowszechnienie pisma i materiałów do archiwizowania tekstu wpłynęło również na tworzenie i funkcje obrazu. Mógł istnieć niezależnie, ale także stał się cenionym towarzyszem tekstu, czego wspaniałym przykładem są średniowieczne kodeksy.
Często zamieszczone tam rysunki są dla nas ilustracją życia kościelnego, społecznego. Informują nas o strojach, ich kolorze. Pozwalają wniknąć w świat fantazji i wyobrażeń ludzi sprzed tysiąca lat. Wynalezienie druku dodatkowo poszerzyło wykorzystanie obrazu.
Grafiki, sztychy kształtowały obraz bliskiej okolicy, ale też świata, dostępnego tylko zamożnym podróżnikom lub odważnym odkrywcom.
Narodziny fotografii w XIX w.
Wiek XIX przyniósł przełom w postrzeganiu obrazu. W pierwszej połowie stulecia pojawiło się nowe medium, fotografia. Tym samym „wielkie marzenie” o uchwyceniu chwili stało się możliwe, za pomocą światła udało się oddać rzeczywistość (czy tak faktycznie jest pozostaje nadal sprawą dyskusyjną). Za najstarsze zdjęcie uważa się wykonane przez francuskiego fizyka Nicephore’a Niepce’a w 1826 roku.
Przedstawia fragment jego domu i ogrodów w Le Gras w Saint-Loup-de-Varennes koło Chalon na południu Francji. W następnych latach eksperymentował z malarzem Louisen Daguerrem. Współpracę kontynuował syn Niepce’a po jego śmierci. W 1839 roku Akademia Francuska ogłosiła wynalezienie fotografii, choć termin ten jeszcze się nie upowszechnił. Wynalazek nazwano od nazwiska Daguerre’a, dagerotypią.
W tym samym 1839 roku brytyjski naukowiec, William Fox Talbot ogłosił wynalezienie „fotogenicznych rysunków”. Wynalazek Talbota różnił się od francuskiego. Daguerr używał płyt metalowych, Talbot zaś papieru.
Brytyjczyk w inny sposób wywoływał naświetlony materiał z wykorzystaniem procesu negatywowo-pozytywowego, nazywając go „kalotypią” (od greckiego kalos – piękny i typos – odcisk). Talbot opatentował swój wynalazek, wkrótce jednak z powodu wysokich opłat przegrał wyścig o rozpowszechnienie swej metody (Akademia Francuska nie pobierała oplat za wynalazek Daguerra).
Upowszechnienie nowego wynalazku
Fotografia szybko zaczęła się upowszechniać. Wpływ na to miały zmiany społeczno-gospodarcze drugiej połowy XIX wieku. Powstawały nowe fabryki, tworzyła się klasa średnia. Zdjęcie pozwałało dokumentować proces tych zmian.
Fotografowały się całe rodziny, także pojedyncze osoby. Zamawiane u malarzy portrety zyskały modną i szybką alternatywę. Największym wyzwaniem długo był czas naświetlania. Przez kilka minut zainteresowani musieli stać / siedzieć całkowicie nieruchomo.
Zakłady fotograficzne różnie radziły sobie z tym problemem. Na zdjęciach często widzimy osoby siedzące lub oparte o różne rekwizyty, kolumny, rzeźby czy wazy z kwiatami.
W 1851 roku brytyjski rzeźbiarz i fotograf, Frederick Scott-Archer wylazł proces fotograficzny oparty na mokrym kolodionie (był połączeniem dagerotypii z kalotypią). Mokrą warstwę kolodionu nanoszono na szklaną płytę i jeszcze w mokrym stanie naświetlano. W ten sposób zredukowano czas naświetlania.
Fotografowie udają sie w plener
Proces opracowany przez Brytyjczyka poprzedził wynalezienie filmu fotograficznego. Po raz pierwszy fotografowie mogli wyjść z atelier i pracować na zewnątrz. Powstały zdjęcia wojen, widoki nieznanych krain czy egzotycznych ludów.
Po raz pierwszy można się było zapoznać z rzeczywistym, nieuśminkowanym i pokolorowanym charakterem wojny, jak w przypadku zdjęć z wojny krymskiej (1853-56), amerykańskiej wojny domowej (1861-65) czy wojny prusko-francuskiej (1870-71).
Wykonane zdjęcia z obszarów pozaeuropejskich i ich masowe upowszechnienie w prasie i książkach, a rychło podczas pokazów przeźroczy silnie wpłynęły na nasze postrzeganie obcych cywilizacji (dzisiaj krytycznie spogląda się na te działania, podkreślając kolonialny ich charakter i przeczący zasadom równości, tolerancji i szacunku dla innego/nieznanego).
Następnym etapem w rozwoju techniki fotografowania było wynalezienie suchej płyty żelatynowo-srebrowej, która umożliwiła również ich fabryczną produkcję, znakomicie ułatwiając pracę fotografa.
Pierwsze refleksje na rolą nowego medium
Stosunkowo szybko narodziła się również refleksja nad wpływem fotografii na jej odbiorców. Już w 1855 roku ukazała się bogato ilustrowana książka wiktoriańskiego duchownego, pisarza i fotografa Cuthberta Bede (pseudonim Edwarda Bradley’a) pt. Photographic Pleasures (Przyjemności fotograficzne).
Poruszał w niej kwestie postaw i wyzwań związanych z wczesną fotografią oraz próbował ukazać poważne, naukowe poszukiwania w swobodnym i lekkim tonie.
Jeśli wierzyć jednemu z XX wiecznych znanych brytyjskich karykaturzystów, David Low’owi, że rysunkowy żart potrafi powiedzieć więcej niż 1000 słów, to i w opisanym przypadku odnajdujemy prawdę o wypełnionej mozołem i fizycznym wręcz trudem profesji fotografa. Niewiele w tej kwestii zmieniło się do przełomu wieków XIX i XX, choć doszły kolejne wynalazki, jak pojawienie się perforowanej taśmy filmowej czy filmu fotograficznego w rolkach.
Każdy, kto fotografował około 1900 roku – pisał Hans-Michael Koetzle w artykule pt. „Es macht so viele Vergnügen, an die Leica zu denken. Anmerkungen zur Technik- und Kulturgeschichte einer Kameralegende” (Myślenie o Leice sprawia wiele radości. Uwagi o historii techniki i kultury legendarnego aparatu) – czy robił to jako profesjonalny studyjny fotograf, głównie w dziedzinie portretu lub jako amator fotografii artystycznej, w duchu symbolizmu i secesji. To, co łączyło te dwa zasadniczo kontrowersyjne kierunki, to dążenie do realizacji koncepcji. W każdym przypadku fotografia powstawała z wyprzedzeniem: czy to w sensie klientów zamawiających portret, umieszczanych według ujednoliconych wytycznych między meblami w stylu wilhelmińskim a różnymi siedziskami, czy też zorientowanych na ideały secesji, które następnie wyrażały się w konsekwentnej realizacji w postaci spokojnych pejzaży, zbiorowych portretów, dobrze skomponowanych martwych natur czy też umiarkowanie erotycznych aktów. W swoim podejściu fotografia pozostała przedsięwzięciem statycznym, a ostatecznie odbiciem ogólnej statyki, tj. uporządkowanej, a w swoich strukturach społecznych pozornie skonsolidowanej czasowo.
Koniec Belle Epoque
I wojna światowa, rewolucje w Rosji i Niemczech przyniosły kres tej epoce, którą (urokliwie, choć mylnie) nazywano Belle Epoque. Zmiana granic w dużej części Europy, powstanie nowych państw, rozmaite kryzysy, zmiana stosunków społecznych na trwałe przekształciły politycznie i społecznie nasz kontynent. Okres „władania światem” nieodwołalnie kończył się.
Z drugiej strony wzbierały kolejne fale emancypacji, dążenia do samorealizacji i wyrażania się, nawet u ludzi dalekich od artystycznych ciągot. Samodzielność, również w tworzeniu wizji życia i świata, doskonale pasowała do możliwości, które stwarzała fotografia. Pozostawały jednak pewne techniczne trudności, choćby waga aparatów.
W tym kontekście należy rozpatrywać pojawienie się pomysłu Oskara Barnacka, konstruktora i wynalazcy, stworzenia nowego aparatu fotograficznego. Pierwszy prototyp był gotowy krótko przez wybuchem I wojny światowej. Jego powstanie poprzedziły lata pracy, jak i współdziałania Barnacka z wieloma osobami.
Zakłady E. Leitza
Historia Leiki nie będzie kompletna, jeśli nie zwróci się uwagi na ten szerszy kontekst historyczny. A teraz przejdźmy do jej dziejów.
Początki firmy sięgają drugiej połowy XIX wieku. Wetzlar, niewielka miejscowość położona między Frankfurtem nad Menem a Kolonią, przeżywała szybki rozwój charakterystyczny dla czasu industrializacji zachodu Niemiec. W 1862 roku otwarto połączenie kolejowe. W miasteczku, jak grzyby po deszczu, zaczęły wyrastać fabryki zajmujące się obróbką szkła i stali.
W 1869 roku Ernst Leitz (senior) przejął zakład o nazwie Instytut Optyczny i rozbudował go w następnych dziesięcioleciach do producenta mikroskopów o światowej randze. Koniunktura na mikroskopy była oczywiście związana z postępem w naukach przyrodniczych i medycynie. Wzrastającym zainteresowaniem cieszyły się badania bakteriologiczne.
Urządzenia Leitza były wykonane precyzyjnie, ale doskonale nadawały się do seryjnej produkcji. Ten sukces można najlepiej wyrazić w liczbach: w 1887 roku firma produkowała 10 000, w 1899 roku 50 000 mikroskopów rocznie. W połowie lat 80. Ernst Leitz (senior) zaczął dywersyfikować produkcję. Do już znanych produktów doszły aparaty wielkoformatowe (od 1885 roku) oraz projektory. Tymi sektorami produkcji zajęli się synowie, Ludwig (1867-1899) i Ernst junior (1871-1956).
Poza wielkimi sukcesami zawodowymi i zarządczymi, warto poświęcić nieco miejsca społecznemu zaangażowaniu Ernsta Leitza (seniora). Interesował się poziomem życia swych pracowników, czuł wobec nich pewne społeczne obowiązki. Był wyjątkową postacią wśród ówczesnych przedsiębiorców. W 1885 r. zawarł „Umowę o wspieraniu pracowników w potrzebie lub bez zdolności do pracy”, natomiast w 1899 r. utworzył „Fundusz Inwalidztwa, Wdów i Sierot”.
Fundusz wkrótce rozbudował o część emerytalną, która zapewniła pracownikom firmy środki do życia w znacznie większym stopniu, niż był to w stanie zrobić państwowy fundusz ubezpieczeń społecznych. Już w 1906 roku wprowadził ośmiogodzinny dzień pracy (na 12 lat przed taką reformą w całych Niemczech), a także wyższe wynagrodzenia dla pracowników.
Bardzo szybko zatrudnionych w zakładach Leitza zaczęto określać „Leitzianami” (określenie to używa się do dzisiaj).
Oskar Barnack i Max Berek
Marka produktów, dająca poczucie dumy z ich wytwarzania, a także dobre wynagrodzenia oraz polityka społeczna w zakładach Leiza przyciągały zdolnych pracowników. W 1911 roku pracę w Wetzlar rozpoczął Oskar Barnack, a rok później, Max Berek, przyszli twórcy aparatu małoobrazkowego Leica.
Oskar Barnack, konstruktor, miłośnik natury i muzyki oraz zapalony szachista, urodził się w 1879 roku we wsi Lynow pod Berlinem (obecnie znajduje się tam muzeum jego imienia). Od dzieciństwa cierpiał na astmę i musiał przez całe życie często przebywać na kuracjach w sanatoriach. Rodzina przeprowadziła się do stolicy. Początkowo Oskar chciał zostać malarzem.
Zdolności artystyczne potwierdził później robiąc zdjęcia i tworząc filmy krótkometrażowe (zachowały się i są dostępne w internecie). Rodzina miała jednak wobec niego inne plany. Zaczął kształcić się w zawodzie mechanika precyzyjnego. Odbywał praktyki w Jenie, Wiedniu i Bolzano. Przez kilka lat pracował w zakładach Zeissa w Jenie, następnie trafił do Wetzlar.
Pracę w nowym miejscu rozpoczął niechętnie. Poinformował Ernsta Leitza o swych problemach zdrowotnych. Zgodził się podjąć pracę na próbę. Leitz, ceniąc kompetencje nowego technika, wyszukał dla niego mieszkanie. Barnack mógł sciągnąć żonę, Emmę i dwójkę dzieci, Hannah i Conrada. Został szefem działu badań i rozwoju.
Natomiast Max Berek, mineralog i fizyk, urodził się w 1888 roku w Raciborzu. Po zdaniu matury w tamtejszym gimnazjum w 1895 roku udał się do Berlina na studia na wydziale nauk przyrodniczych. Skończył je w 1911 roku obroną rozprawy doktorskiej na temat optyki kryształów, którą napisał pod kierunkiem znanego niemieckiego geologa, prof. Thedora Liebischa.
Po skończeniu studiów był przez rok jego asystentem, potem rozpoczął pracę w zakładach Leitza w Wetzlar na stanowisku naukowym (w 1925 roku uniwersytet Marburgu przyznał mu tytuł profesora honorowego). Obie postacie, Oskara Bernacka i Maxa Berka połączyła praca w zakładach Leiza, ale przede wszystkim miłość do fotografii.
Narodziny pomysłu
Barnack fotografią interesował się już w czasie pracy w zakładach Zeissa w Jenie. Ze względów zdrowotnych odbywał wiele wędrówek po okolicy, szukając na świeżym powietrzu ulgi w kłopotach zdrowotnych. Zabierał z sobą aparat skrzynkowy, który był dla niego jednak znacznym obciążeniem. Pasja do fotografii pozwalała na pokonanie tych niedogodności.
W artykule „Wie die Leica entstand” (Jak powstała Leica) z 1931 r. Barnack wspominał:
Jak wpadłem na projekt Leica? Muszę spojrzeć wstecz dwie i pół dekady. Było to około 1905 roku, kiedy to byłem bardzo zajęty robieniem zdjęć moim aparatem skrzynkowym na płyty 13X18, z sześcioma podwójnymi kasetami i dużą skórzaną torbą, która wyglądała jak walizka na próbki. To był niezbędny bagaż, który zabierałem udając się w niedzielę do Lasu Turyńskiego. Podczas wspinaczki na szczyty górskie (gdzie i tak odczuwałem bóle astmatyczne), pewnie przyszła mi myśl do głowy: nie można zrobić tego inaczej? W każdym razie, nadal pamiętam bardzo dobrze, jak za pomocą specjalnego urządzenia próbowałem podzielić płytę 13×18 na małe pojedyncze pola i połączyć ze sobą około 15 do 20 obrazów za pomocą obiektywu o krótkiej ogniskowej. Ale to się całkowicie nie udało. Powiększone obrazy nie wyglądały zbyt imponująco (ze względu na grube ziarno płyty). Na razie odłożyłem pomysł na później, choć realizacja „małego negatywu, dużego obrazu” dla kamery jednoklatkowej już wtedy się narodziła.
Ponownie zainteresował się Barnack stworzeniem małego aparatu po podjęciu pracy w zakładach Leitza. Powierzono mu m.in. zadanie zbudowania nowej kamery filmowej. Były one dotąd budowane w skrzyni z drewna, ich obsługa była skomplikowana i nieporęczna, rozwiązania techniczne pozostawiały sporo do życzenia.
Innym problemem było częste przerywanie się filmu. Barnack skonstruował kamerę z metalu, wbudował nowy, prosty mechanizm oparty na łańcuchach i zębatkach. Napęd łańcuchowy napędzał dwa bębny zębate i zapewniał, że przy dwóch pełnych obrotach korby przez okno filmowe przechodziło dokładnie 16 klatek na sekundę.
Dwie osie kątowe z kołami zębatymi, które sięgały do perforacji, utrzymywały kliszę dokładnie na torze i zapobiegały przesuwaniu na bok. Magazynek na film został podzielony na środku, aby stworzyć dwa odporne na światło pojemniki na szpule. Do określenia wycinka motywu użyto zewnętrznej przysłony. Nadal jednak brakowało niezawodnego światłomierza.
Dalsze eksperymenty
Równocześnie Barnack w wolny chwilach eksperymentował z nowym aparatem fotograficznym, który miał wykorzystywać perforowaną kliszę filmową. Nie był to pomysł nowy. Myśli o aparacie 35 mm z dwustronnie perforowaną kliszą filmową o tej szerokości (film niemy) zostały już kilka lat wcześniej wprowadzone w życie przez projektantów głównie z Europy (m.in. z Danii, Włoch, Francji, a zwłaszcza z firm z Rzeszy Niemieckiej, takich jak C.P. Goerz i Ernemann-Werke AG).
Po nich pojawiły się pierwsze patenty na podstawową zasadę działania aparatu małoobrazkowego, zarejestrowane we Francji, Anglii i Niemczech, ale ani standaryzacja, ani znaczący rynek aparatów 35 mm nie mogły się znacząco rozwinąć.
Na przeszkodzie stały przyzwyczajenia zawodowych fotografów, amatorzy również nie bardzo potrafili sobie wyobrazić robienie zdjęć z pomocą tak małych aparatów. Wielkie firmy produkujące klisze filmowe nie były w tym czasie zainteresowane poprawianiem jakości swych produktów. Rynek był nadal za mały.
Pierwsze prototypy
Barnack nie zraził się tymi trudnościami i ulepszał dalej swój projekt. Na przełomie 1913-14 powstały dwa prototypy (jeden z nich zachował się i jest przechowywany w Muzeum Leica Camera AG). W czasie prób Barnack podwoił format kliszy filmowej z 18 mm x 24 mm do 24 mm×36 mm (lub proporcjach obrazu 3:2).
Było to możliwe dzięki poziomemu ułożeniu prowadnicy filmu. Klisza była długa na 1,70 i można było zrobić do 40 zdjęć. Aparat ten miał jeszcze wiele słabych punktów, zwłaszcza w odniesieniu do migawki oraz stosowanych w eksperymentach obiektywów kinowych i mikroskopowych.
Migawka posiadała stałą szczelinę, która przebiegała przez okno zdjęcia. W praktyce oznaczało to, że metalowa czarna „zaślepka” obiektywu musiała być założona na obiektyw podczas zamykania migawki, aby uniknąć wystawienia filmu znajdującego się za tkaniną migawki na działanie światła.
Optyka także nie była zadowalająca. Chowany obiektyw mikroskopowy Leitz Mikro-Summar 1 : 4,5 F = 4,2 cm (6 soczewek, układ symetryczny), wyposażony w przysłonę i śrubę do ustawiania ostrości, nie spełniał oczekiwanej przez Barnacka rozdzielczości, którą próbował określić porównując go z popularnymi wówczas formatami płyt fotograficznych 13 cm × 18 cm i 9 cm × 12 cm. Pomimo tych trudności, oba aparaty wykonały zdjęcia o przyzwoitej jakości.
Jeden z nich zabrał ze sobą w podróż służbową do USA syn założyciela firmy, Ernst Leitz Junior. Wykonane przez niego zdjęcia zachowały się. Zdjęcia te są pierwszym przykładem nowych możliwości w fotografii. Leitzowi udało się uchwycić sceny ze statku, ulicy. Fotografował przypadkowe osoby, które patrzyły nieraz zdumione w obiektyw niepozornego aparatu.
Po powrocie pod wrażeniem funkcjonalności aparatu Leitz Junior złożył 12 czerwca 1914 roku zgłoszenie patentowe na aparat „Lilliput”, ale zgłoszenie to zostało odrzucone. Zdaniem Cesarskiego Urzędu Patentowego, patent firmy Carl Zeiss / Jena oraz patent francuski zostałyby naruszone. Przyznano jedynie 10-letnią ochronę na wzór użytkowy. Wybuch I wojny światowej przerwał prace nad aparatem małoobrazkowym, wrócono do nich dopiero po jej zakończeniu.
Korzystałem:
Hasbroeck Paul-Henry van, Leica. Das große Leica-Buch. Entstehung und Entwicklung des gesamten Leica-Systems, München 1987.
Koetzle Hans-Michael, 100 Jahre Leica, Berlin 2014.
Leica. Positionen der Markenkultur, hrsg. von Volker Albus, Achim Heine, Berlin 2004.
Pasi Alessandro, Die Leica. Zeugin eines Jahrhunderts, Königswinter 2004.
Stenger Erich, Die Geschichte der Kleinbildkamera bis zur Leica, Wetzlar 1949.
Podcast #wielkahistoriamalegoaparatu jest dostępny / The podcast #wielkahistoriamalegoaparatu is available::